3
lutego minął rok od kiedy prowadzę bloga. Taka moja mała wyczekiwana
rocznica. Natłok ważnych spraw w połączeniu z opieką nad dzieckiem
zadecydował o wszystkim .. nie zaglądałam tu dość długo i chyba ciężko
będzie to zmienić. Pogoda poprawiła się na tyle, że żal zrezygnować z
codziennych spacerów. Mimo, iż uwielbiam zimę, wczesne słońce, osiedlowa
cisza i ledwo słyszalne ćwierkotanie ptaków jest nie do opisania. Z
okazji tego mojego roczku pozwolę sobie załączyć kilka zimowych zdjęć,
tak za pożegnanie z moją ukochaną mroźną zimą.
ehh .. uwielbiam śnieg, żal tak szybko się z nim pożegnać ..
U
nas dość sporo zmian .. mała ma już piękne, równe i bialutkie dwa
pierwsze ząbki. Są przeurocze, oglądanie ich sprawia, że czuję się tak
dumna, jakby właśnie skończyła wyższe studia. Właśnie z poważnym
skupieniem przekłada książeczki, których ma całe mnóstwo ..
najciekawsze, tzn najczęściej czytane znajdują się w różowym koszyku, z
którego wyjmuje je po jednej i rozkłada na trzy stosiki. Pojęcia nie mam
o czym myśli, a widać, że o czymś myśli na pewno. Każdą ogląda,
przekłada, obpukuje, czasem otworzy czy wyrzuci gdzieś dalej .. a kiedy
już wyjmie wszystkie, odkładamy je z powrotem i zabawa zaczyna się od
początku. Podobnie jest z klockami czy grzechotkami, zawsze musi
wszystkie wyjąć z pudła, potem patrzy tymi swoimi wielkimi oczami i
czeka na nowe zajęcie. Na szczęście w tym czasie nie potrzebuje zbytnio
uwagi więc zazwyczaj mam chwilę czasu dla siebie. Dziś pierwszy raz
wyraźnie zawołała: mama, mama .. macierzyństwo zadziwia mnie z dnia na
dzień, niby normalne elementy rozwoju, a każdy nowy ruch rączką, brawa
czy papanie są mega cudowne. Dziś wspólnie z mężem stwierdziliśmy, że
małej przydałoby się rodzeństwo, żadna kuzynka wokół nie ma dzieci,
znajome na siłę konkurują o wyższość swoich dzieci .. cóż, poczekamy
jeszcze troszkę i chyba będziemy musieli sami postarać się o towarzysza
zabaw dla małej. Tymczasem najważniejszy jest fakt, że mała rozwija się
prawidłowo, nadal nie choruje, jest przewesoła i uwielbia tatusiowe
obiadki, co bardzo mnie cieszy, bo tatuś czuje się niezastąpiony.
Właśnie
spojrzała na mnie znad książeczek i z butelką wody w rączkach pokazuje
jak pięknie pije samodzielnie. Uroczo. Każde spojrzenie w oczka skutkuje
radosnym śmiechem, a dłuższa wymiana uśmiechów i półsłówek spowodowała,
że mała wyciągając rączki wymusiła towarzystwo nad klawiaturą. Cóż,
dalsze pisanie jest zdecydowanie niemożliwe, klawiatura jest zbyt
kusząca .. na koniec tylko dodam (co w założeniu miało stanowić temat
posta), że w końcu robię prawo jazdy (hura!)
...