Przestawianie dziecka to bardzo długi i wyczerpujący proces. W naszym przypadku chodziło o sen, który najczęściej rozpoczynał się ranem, a kończył popołudniem. Noc natomiast była typowym dniem. Nie muszę wspominać o tym jak trudno w takiej sytuacji funkcjonować. Powiem tylko, że jest ciężko. Zarówno mi, mamie, która musi stale zaspokajać wszelkie potrzeby dziecka (i przy tym zadbać o swoje), jak i tacie, który na te potrzeby musi zarobić. Oj ciężko jest nawet o tym wspominać, dlatego teraz po długim i męczącym miesiącu, pełnym nerwów i nieprzespanych nocy, mogę śmiało powiedzieć - udało się. Nie pomogły poradniki, które stale upominają matki jak ważne jest zachowanie stałego rytmu dnia (nie wyjaśniając przy tym jak poradzić sobie z rozregulowanym malcem), nie pomogły również rady zaprzyjaźnionych rodziców (którzy stale wychwalali swoje nadzwyczaj doskonałe dzieci), ale pomógł zdrowy rozsądek i silna potrzeba zmiany. Nie należy winić się za niedopilnowanie, czy złe nawyki .. to na pewno nie pomoże. Trzeba po prostu to zmienić.
Na pomysł wpadł mój mąż. Dziękować mu chyba nie przestanę nigdy. Polecam prosty, sprawdzony sposób na roztrzepanego malucha.
Etap pierwszy.
Codziennie zapisywaliśmy godziny snu małej z dokładnością do 5-10 min. Ciemniejsze pola oznaczają sen nocny, a jaśniejsze krótsze drzemki.
Etap drugi.
Ustaliliśmy docelowe pory snu małej, takie które nam odpowiadały najbardziej. Pierwsza drzemka około godziny 12-13, druga po 17, a właściwy sen nocny od 23 do 8-9 rano. Pierwsza drzemka (1 godz.) powinna rozpocząć się po co najmniej 3 godzinach od przebudzenia. Druga drzemka (1-3 godz.), powinna zakończyć się na 4 godziny przed snem właściwym.
Etap trzeci.
Przetrzymywanie, przetrzymywanie i jeszcze raz przetrzymywanie. Na początku łączyło się to z płaczem, marudzeniem i ciągłym niewyspaniem małej. Jakby nie było nie pozwalaliśmy jej się wyspać, oczywiście modyfikowaliśmy jej sen stopniowo. Kiedy drzemka się przedłużała, trzeba było ją zakończyć i oczywiście poranne budzenie, które czasem trwało nawet godzinę. Oprócz przetrzymywania trzeba zapewnić dziecku spokój w porach spania i zrezygnować w tym czasie z wszelkiego rodzaju wyjść, czy odwiedzin.
Etap czwarty.
W celu skontrolowania postępów, po 20-30 dniach nanieśliśmy dane na wykres. Od razu widać, że w miarę naszego przestawiania pory snu cofnęły się o kilka pięknych godzin.
Etap piąty.
Wnioski. Po ustawieniu danych wg najbardziej właściwego snu nocnego widać, kiedy i ile powinny trwać obie drzemki. Wszelkie zmiany kończą się całkowitym rozbiciem por snu.
Na koniec wykres przedstawiający łączną liczbę godzin snu małej w ciągu całej doby. Średnio śpi ponad 12 godzin, także jej sen mieści się w normie. Dla nas oznacza to tyle, że jej pory snu ustaliliśmy właściwie.
Tym właśnie zajmowaliśmy się przez ostatni miesiąc, ale było warto. Mimo wielu komentarzy typu 'dajcie się dziecku wyspać', czy 'jak możecie ją budzić' - udało się i jesteśmy o wiele bardziej wyspani. Oczywiście to głównie zasługa mojego męża, który wiele razu zmuszał mnie do budzenia małej mimo skrajnego (mojego) niewyspania i do ciągłego zapisywania godzin snu małej.
Muszę się jeszcze pochwalić .. kilka dni temu malutka nauczyła się całować, zaszczyt przypadł mi i od tego czasu kilka razy dziennie posyła mi słodkie buziaczki :* przesłodkie uczucie ..
***
Muszę się jeszcze pochwalić .. kilka dni temu malutka nauczyła się całować, zaszczyt przypadł mi i od tego czasu kilka razy dziennie posyła mi słodkie buziaczki :* przesłodkie uczucie ..
tymczasem
...
Podziwiam konsekwencję w przestawianiu i pomysł z wykresami :)
OdpowiedzUsuńNotowanie godzin snu (i nie tylko;) ) praktykuję od samego początku. Na szczęście synek noce przesypia, ale zobaczymy jak długo... ;)
Ja niestety miałam spore problemy ze spaniem maleństwa :) z akcentem na miałam :) teraz mała śpi wyśmienicie :)
OdpowiedzUsuń