wtorek, 3 listopada 2015

Outstanding matters.

Cały czas zastanawiam się skąd brać czas na pisanie .. bardzo za tym tęsknię, ale mała nie daje mi ani chwili wytchnienia. Cóż, może się uda, może nie, a tymczasem u nas wiele zmian. Po buncie roczniaka ani śladu, mała się unormowała, jest grzeczna, pomocna i całuśna. Uwielbiam jej buziaki, którymi obdarowuje jedynie najbliższych .. mnie oczywiście najczęściej .. plusy bycia mamusią. 

Wracając do spraw zaległych .. fotelik, nie wspomniałam, który wybraliśmy. A warto go wychwalać, jest na prawdę warty zainteresowania, a do tego cena jest przystępna (649 zł). 

Kiwy SLF123 Q-FIX  9-36 kg

Największą zaletą jest bezpieczeństwo i wygoda. Posiada zarówno Isofixy, jak i miejsca do przymocowania pasami bezpieczeństwa (dla tych, którzy Isofixów w swoim aucie nie posiadają). Z Isofixem sprawa wygląda dużo łatwiej, gdyż wmontowanie go zajmuje chwilę, a co do przypięcia pasami też nie jest źle, gdyż posiada strzałki podpowiadające i instrukcję mocowania na zewnętrznej części. Ponadto jest dość spory, więc wygoda dla dziecka jest nie do opisania, a c opcji dodatkowych:
  • regulacja wysokości oparcia w 8 pozycjach (skok 145 mm)
  • regulacja wysokości i szerokości zagłówka
  • obszerne i wygodne oparcie
  • pasy wewnętrzne
  • skuteczna ochrona przed uderzeniami z boku
  • plastikowe prowadnice pasów samochodowych z blokadą bezpieczeństwa
  • kanały wentylacyjne w skorupie 
  • dla starszych dzieci istnieje możliwość demontażu oparcia i pozostawienia samego siedziska
  • dla dzieci o wadze 9-36 kg (9 miesięcy do 12 lat)
  • Kiwy spełnia europejskie normy ECE R44/04
  • w testach ADAC zdobył 4 gwiazdki

Jedyne co mi niezbyt odpowiada jest fakt (co może stanowić dla jednych zaletę dla innych wadę), że oparcie nie trzyma się sztywno tylko dopasowuje się do siedzenie (jest ruchome). Dlatego pomimo przymocowania Isofixem przypinamy je pasami, aby było stabilne. Szukaliśmy fotelika, który będzie można ustawić również w pozycji pół leżącej, gdyż nasza mała zawsze w podróży śpi. Podkładając coś pod tyły fotelika, powstaje idealna pozycja pół leżąca.Materiał oddychający, dzięki czemu plecki małej nie pocą się aż tak (jak w przypadku pierwszego fotelika/nosidełka). Ruchome zabezpieczenie główki, gdy śpi dopasowujemy do główki, aby nie latała na zakrętach - idealne rozwiązanie. Dla wybrednych 6 opcji kolorystycznych, my wybraliśmy czarny. Łatwy demontaż materiału z siedziska do prania. Mocne pasy wewnętrzne i kieszonka po prawej stronie fotelika. Ideał wśród fotelików.
Fotelik Kiwy Slf123 Q-Fix Carbon 9-36 Kg - zdjęcie 1
Kiwy SLF123 Q-FIX
Polecam całkowicie, używamy już go od roku i nie mam żadnych zastrzeżeń. Co prawda chyba nie jest dostępny w sklepach stacjonarnych, ale w internecie jak najbardziej. Nasz zakupiony w internecie, był sprowadzany ze sklepu w Niemczech. Szukając w markowych sklepach stacjonarnych i w hurtowniach nie znalazłam takiego, który miałby zarówno Isofixy, pasy wewnętrzne i miejsce na wpięcie pasami samochodowymi, a do tego oddychający materiał. 

Postaram się pisać częściej, a tymczasem uciekam tworzyć bileciki na prezenty świąteczne ..

Ah tak nie wspomniałam o najważniejszym .. spodziewamy się rodzeństwa dla naszej małej, także będzie nas o 1 więcej. Niewiarygodnie spokojna radość.

sobota, 20 czerwca 2015

Bunt roczniaka.

Wszyscy mówią 'bunt dwulatka, rady, opisy, wymiany doświadczeń .. a co z buntem roczniaka. Od kilku dni nie poznaje swojej córki, mojego słodkiego aniołeczka. Zaczęło się od machania rączkami nakierowanymi na mamusię, pomyślałam .. przypadek. Gorzej, że ten przypadek zdarza się coraz częściej .. nie doceniałam swojej uroczej, uśmiechniętej i przegrzecznej córeczki .. groźne minki, przygryzione usta i rozkapryszone gesty, tak to teraz codzienność. Pojęcia nie mam co robić, przeczekać, nie zwracać uwagi .. może tak, ale czy ta obojętność nie wejdzie jej w krew? Tłumaczyć, rozmawiać, hmm dwulatek na pewno bardziej zrozumiał by moje wywody. Znalazłam w sieci dobrą radę, postaram się od razu wprowadzić ją w życie - pokazywanie dobrych zachowań. Czas pokaże czy to coś pomogło ..

Czym bunt roczniaka się u nas objawia? Przede wszystkim potokiem niezrozumiałych słów 'buuuebebebebe bebebebe, wygląda to przesłodko, aczkolwiek wiem, że muszę coś z tym zrobić. Kiedy czegoś nie może, gdy słyszy komendę 'nie wolno, przy przewijaniu, przy przebieraniu, po za krótkiej kąpieli .. potok rozzłoszczonych słów. Przewijanie stało się koszmarnie trudne, gdyż mała ucieka, a przytrzymana zaczyna machać rączkami i krzyczeć. Jedzenie staje się dość uciążliwe, kiedy trochę się naje, ale jeszcze nie do końca .. wierci się, ucieka lub rzuca jedzeniem. Sen, cóż strasznie niespokojny, czasem jedynym lekiem na mocny płacz jest wybudzenie i ponowne lulanie. Najlepszym sposobem komunikacji jest wyciągnięty paluszek i głośne 'Eeeee! Hmm zaczynam się obawiać, że wychowywanie nie idzie mi najlepiej .. oprócz tego atakom złości towarzyszy prężenie się, układanie na plecach i wymachiwanie rączkami i nóżkami, bicie mamusi (wyłącznie mamusi). Starałam się mówić głośno, stanowczo i jednoznacznie, ale mała totalnie mnie zlewa, inaczej jest z tatusiem .. o dziwo jego słucha .. brak mi słów.

Groźna mina, zagryzanie ząbków, szybkie i groźne dyskutowanie i wskazywanie paluszkiem na coś, czego w danej chwili chce. Prawdę mówiąc nie sądziłam, że moje ukochane dziecko może mnie nie słuchać, czy być na mnie złe ..


Poza nową umiejętnością okazywania własnego zdania, mała jest cudowna .. nie wiem czy będę miała jeszcze czas na pisanie, w chwili obecnej to raczej niemożliwe. Skończyła właśnie roczek, przyjęcie urodzinowe przebiegło idealnie, ale zupełnie nie mam czasu i weny, aby to opisać. Blania skupia na sobie całą nasza uwagę, a moją szczególnie .. poza godzinną drzemką, nie mam w ciągu dnia chwili oddechu .. ale to jest właśnie najpiękniejsze, myślę, że matki znakomicie mnie rozumieją. Uwielbiam eksperymentować ze smakami, fryzurami, zabawami, uwielbiam patrzeć na kolejne kroki, nowe umiejętności, a przede wszystkim na jej przeuroczy uśmiech. Nie ma nic piękniejszego na świecie .. a w między czasie dużo czytam, to mój kolejny mały nałóg, a kiedy już mnie zmęczy .. na pewno tu wrócę ..

wszystkim mamom, życzę możliwie dużo odpoczynku
:*

poniedziałek, 18 maja 2015

Back.

Długo zwlekałam z powrotem na bloga .. ciężko coś napisać po przerwie, głównie ze względu na trudność w doborze tematu .. jednak miesiąc to nie wieczność, to tylko miesiąc. Powodów mojej nieobecności było dość sporo, od przesadnej alergii, przez roszady mieszkaniowe i postępowy rozwój małej. Jejq dzieci tak szybko się rozwijają, uczą nowych rzeczy, prawdę mówiąc .. ciężko nadążyć.

Pewne mieszkaniowe sprawy na tyle mnie zdołowały, że szczerze nie miałam ochoty ani pisać ani o tym myśleć, musiałam się wyłączyć na pewien czas .. na szczęście kryzys minął, chociaż gorzki smak pozostał. Jak większość musiałam się przekonać, że życie w naszym kraju nie sprzyja młodym małżeństwom i co najgorsza dzieciom. Po sprawdzeniu wszystkich opcji, mimo możliwości finansowych, marzenia o własnym M4 legły w gruzach przykrej rzeczywistości. Cóż, czas minął, opcje się skończyły, a żyć trzeba dalej .. pozostała nasza mała kawalereczka u moich rodziców, na których jak się okazało jedynie możemy liczyć, z akcentem na jedynie .. postanowiliśmy wprowadzić małe zmiany, tak dla własnej przyjemności i uzyskania większej przestrzeni dla dzieci, ale o tym po uporządkowaniu wszystkich kątów. 

Zbliżają się pierwsze urodziny małej, długo wyczekiwany roczek .. doczytałam, że huczna impreza to zbyt stresujący pomysł, więc spotkamy się tylko w gronie rodziny, a to i tak sporo osób, gdyż rodzina męża przewyższa moją co najmniej dwukrotnie. Najistotniejsze dekoracyjnie są podobno balony, tak więc mnóstwo różowych balonów już czeka, podobnie jak inne różowe detale. Poza urodzinowym przyjęciem postanowiliśmy również zapoczątkować rodzinną tradycję i wybieramy się na pierwszą urodzinową wycieczkę, jednodniowa zabawa w miasteczku westernowym Mrongoville w Mrągowie.

Mam nadzieję, że przerwy w blogowaniu są już za mną, postaram się pisać częściej, aczkolwiek w ciągu dnia mam już tylko jedną jednogodzinną przerwę, gdyż mała drzemania nie preferuje.


A co u niej? Nadal wszyscy ją uwielbiamy, niestety doskonale o tym wie i skutecznie potrafi to wykorzystywać. Nauczyła się już chodzić i jest przy tym bardzo ostrożna, wyrzucać wszystko z szafek, w nowej kuchni dostała nawet własną szufladę, z mnóstwem bezpiecznych drobiazgów kuchennych, współpracuje przy ubieraniu, rozumie kiedy czegoś nie wolno (aczkolwiek nie zawsze się z tym zgadza) i co najważniejsze jeszcze nie chorowała .. cóż właśnie się budzi więc na mnie pora. Mam kilka ważnych pytań do doświadczonych mam, pan google nie zawsze potrafi mądrze pomóc .. 

- nadal karmię własnym mlekiem, a raczej odciągam rano i na noc, w nocy jest to bardzo przydatne bo mała codziennie budzi się na karmienie i nie chce bez tego zasnąć .. czy jest na to jakaś rada? jak można bezpiecznie przestawić małą na nocne niejedzenie?
- mała boi się obcych, innych dzieci i każdego kogo długo nie widziała, dosłownie kamienieje na ich widok, nie płacze tylko zamiera w bezruchu, czy to coś złego? może powinnam jakoś na to reagować?
- bardzo istotne dla mnie pytanie do mam rodzeństwa, czy jedynym sposobem na leczenie zazdrości dzieci jest kupowanie tego samego, traktowanie w identyczny sposób, brak różnorodności w prezentach, itp? 
- czy istnieje jakiś sprawdzony sposób na przygotowanie małego dziecka na rodzeństwo? czy warto starać się nastawić malucha pozytywnie to nowej sytuacji? czy to bez znaczenia?

A na koniec, przyłapana na zabawie, 
długo wyczekiwanej samodzielnej zabawie 
:) 
pozdrawiam
z góry dziękuję za ważne odpowiedzi

piątek, 3 kwietnia 2015

Easter.

Muszę przyznać, że przeglądanie świątecznych dekoracji wielu blogerek jest strasznie dołujące .. a to dlatego, że wszystkie ręcznie wykonane są przepiękne i wnoszą na prawdę radośnie wielkanocny klimat. Żałuję, że nie mam na to czasu .. na prawdę żałuję. Moje myśli otaczają maleństwo, które ostatnio bardzo się ożywiło, głównie za sprawą poznania nowych umiejętności. Nauka chodzenia jest dla małej tak ekscytująca, że pomijając przerwy na spanie i jedzenie, próbuje chodzić bez przerwy. Nie muszę mówić o tym jakie to męczące, każda matka to wie, albo prędzej czy później się dowie. Tak czy inaczej, życie z małą jest przecudowne ..
 
 

Z okazji Świąt Wielkanocnych, 
chciałabym życzyć Wam ..

Aby Wielkanoc w tym roku,
przyszła z sukcesem u boku.
Aby żyło się Wam zdrowo,
prywatnie i zawodowo.
Wielu, wielu chwil radosnych
i cudownej, ciepłej wiosny.
 
Na koniec dodam, że sprawa fotelika nadal jest otwarta, mamy jednak wybrany jeden model, ale opiszę go dopiero po zakupie. Mała ma się świetnie, za dwa dni rozpoczyna się jej 11 miesiąc. 

Pięć rzeczy, które aktualnie uwielbia:
1) głośnego czerwonego mercedesa
 
 2) aktywne podróże
 3) wózek z funkcją usypiania
 4) smartfon z możliwością filmowania własnej osoby
 5) każdą możliwość chodzenia
A propos kącika małej i łóżeczka, nie służy niestety do spania, a do jedynie bezpiecznej zabawy. Może kolejne dziecko zrobi z niego większy użytek ..


 do zobaczenia niebawem ..

czwartek, 12 marca 2015

Baby car seat.

Od czasu mojego ostatniego posta na zewnątrz zdążyły ujawnić się wszystkie cztery pory roku .. brzmi zabawnie, ale faktem jest, że był śnieg, deszcz, wiosenne słońce i upalne dwadzieścia stopni. Eh tyle jest do opowiadania, że nie wiem od czego zacząć .. ze względu na Blaneczkowy brak czasu postaram się szybko streścić to o czym chciałam napisać.

Na początku standardowo co u małej. Dziesiąty miesiąc równa się z ciągłą nauką chodzenia. Mała tylko szuka okazji do stawiani kroczków przy pomocy pobliskiego prowadzacza. Bez znaczenia czy jest to mama, tata, babcia czy przypadkowy gość. Uwielbia stawiać nowe kroczki, a że widok małego dreptającego człowieczka jest tak uroczy, każdy pochyla się i dumnie prowadzi. I buciki, piękne bawełniane buciki dla niemowląt H&M, uwielbiam je, są rozczulająco prześliczne.


W tym miesiącu mała dostała od nas długo wyczekiwany jeździk (wybrany oczywiście przez największego auciarza w rodzinie czyt. tatusia) i tak oto mała wozi się czerwonym mercem z iście autentycznym klaksonem. Jej radość jest nie do opisania, porównywalna z tą podczas chodzenia .. dopóki nóżki nie dorosną do podłogi musimy oczywiście ją wozić. Kolejnym postępem w rozwoju jest nauka mowy tzn. łączenia wszelkich sylab i dźwięków tj. brum brum czy bam bam. Kiedy coś dzieje się nie po jej myśli, oczywiście słychać wiadome 'maamaa. Cóż, z każdym miesiącem jest coraz lepiej i weselej.

I oto najważniejsza kwestia wpisu. Zastanawiamy się nad zakupem fotelika w przedziale wagowym 9-25 lub 9-36 kg. Wszelkie rady i wskazówki doświadczonych mam są bardzo mile widziane. Na początku zastanawialiśmy się nad jakimś tańszym modelem, ale ostatecznie chcemy nabyć coś bezpieczniejszego koniecznie z isofixem w standardzie. Według męża, to o wiele bezpieczniejsze rozwiązanie, ponieważ unieruchamia fotelik, który w razie czego pozostaje na swoim miejscu. Kolejna sprawa materiał, wydaje mi się, że oddychający byłby najwłaściwszy w dłuższych podróżach. Pierwszym kandydatem był fotelik Recaro Young Sport, nie posiada isofixa i niestety z czasem wymaga zapinania dziecka zwykłym pasem, który dotychczas trzymał fotelik. Niezbyt bezpieczne rozwiązanie, ale wygoda i wygląd idealne. Cóż, nadal się zastanawiamy, ponieważ opinie ma bardzo dobre.


Kolejny kandydat Recaro Monza Nova IS. Posiada wbudowany system isofix, regulowany zagłówek, oddychający materiał, tylko nie można go rozłożyć (podobnie jak poprzedniego), żeby ułatwić maluchowi ewentualnego spanie. Nie wiem, może nie jest to konieczne?
Regulację pochylenia fotelika ma natomiast model Recaro Young Sport Hero, jednak brak isofixa .. cóż firm, modeli i parametrów jest całe mnóstwo. Recaro jest chyba najbardziej popularną firmą i wydaje się solidną, dlatego zastanawiamy się właśnie nad nią.

Mam nadzieję, że ktoś z Was ma jakieś doświadczenia względem właśnie tej marki i podzieli się ze mną opinią .. na pewno bardzo mi to pomoże.

Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc.

sobota, 28 lutego 2015

My first year.

Tyle na to czekałam, że w końcu o tym zapomniałam ..

3 lutego minął rok od kiedy prowadzę bloga. Taka moja mała wyczekiwana rocznica. Natłok ważnych spraw w połączeniu z opieką nad dzieckiem zadecydował o wszystkim .. nie zaglądałam tu dość długo i chyba ciężko będzie to zmienić. Pogoda poprawiła się na tyle, że żal zrezygnować z codziennych spacerów. Mimo, iż uwielbiam zimę, wczesne słońce, osiedlowa cisza i ledwo słyszalne ćwierkotanie ptaków jest nie do opisania. Z okazji tego mojego roczku pozwolę sobie załączyć kilka zimowych zdjęć, tak za pożegnanie z moją ukochaną mroźną zimą. 

 
 
ehh .. uwielbiam śnieg, żal tak szybko się z nim pożegnać ..

U nas dość sporo zmian .. mała ma już piękne, równe i bialutkie dwa pierwsze ząbki. Są przeurocze, oglądanie ich sprawia, że czuję się tak dumna, jakby właśnie skończyła wyższe studia. Właśnie z poważnym skupieniem przekłada książeczki, których ma całe mnóstwo .. najciekawsze, tzn najczęściej czytane znajdują się w różowym koszyku, z którego wyjmuje je po jednej i rozkłada na trzy stosiki. Pojęcia nie mam o czym myśli, a widać, że o czymś myśli na pewno. Każdą ogląda, przekłada, obpukuje, czasem otworzy czy wyrzuci gdzieś dalej .. a kiedy już wyjmie wszystkie, odkładamy je z powrotem i zabawa zaczyna się od początku. Podobnie jest z klockami czy grzechotkami, zawsze musi wszystkie wyjąć z pudła, potem patrzy tymi swoimi wielkimi oczami i czeka na nowe zajęcie. Na szczęście w tym czasie nie potrzebuje zbytnio uwagi więc zazwyczaj mam chwilę czasu dla siebie. Dziś pierwszy raz wyraźnie zawołała: mama, mama .. macierzyństwo zadziwia mnie z dnia na dzień, niby normalne elementy rozwoju, a każdy nowy ruch rączką, brawa czy papanie są mega cudowne. Dziś wspólnie z mężem stwierdziliśmy, że małej przydałoby się rodzeństwo, żadna kuzynka wokół nie ma dzieci, znajome na siłę konkurują o wyższość swoich dzieci .. cóż, poczekamy jeszcze troszkę i chyba będziemy musieli sami postarać się o towarzysza zabaw dla małej. Tymczasem najważniejszy jest fakt, że mała rozwija się prawidłowo, nadal nie choruje, jest przewesoła i uwielbia tatusiowe obiadki, co bardzo mnie cieszy, bo tatuś czuje się niezastąpiony.

Właśnie spojrzała na mnie znad książeczek i z butelką wody w rączkach pokazuje jak pięknie pije samodzielnie. Uroczo. Każde spojrzenie w oczka skutkuje radosnym śmiechem, a dłuższa wymiana uśmiechów i półsłówek spowodowała, że mała wyciągając rączki wymusiła towarzystwo nad klawiaturą. Cóż, dalsze pisanie jest zdecydowanie niemożliwe, klawiatura jest zbyt kusząca .. na koniec tylko dodam (co w założeniu miało stanowić temat posta), że w końcu robię prawo jazdy (hura!) 

...
 

sobota, 7 lutego 2015

The ninth month.

Mam chwilę wolnego, właściwie teraz jest ich już coraz więcej. Blaniula doskonale dogaduje się ze swoimi zabawkami, często podsłuchuję jak z nimi dyskutuje .. szkoda tylko, że nic jeszcze z tego nie rozumiem. Mała posiada już swój własny telefon komórkowy, a dokładniej rymujący smartfonik Dumel Discovery, dzięki czemu zainteresowanie naszymi telefonami uległo znacznemu osłabieniu. Fakt, że jest nieco cichy, ale przy innych głośnych zabawkach stanowi to dużą zaletę. Kilka dni temu rozpoczął się 9 miesiąc życia mojej słodkiej rozrabiaki. Mała potrafi coraz więcej, a dokładniej na tym etapie:
  • siedzi i siada samodzielnie, bez podparcia, 
  • przekręca się na boki, kładzie, turla się, 
  • utrzymuje się na kolanach w pozycji 'do raczkowania, jednak raczej nie będzie raczkowała, nie lubi pozycji na brzuchu,
  • nie chodzi, ale z pomocą utrzymuje się na nogach,
  • nadal uwielbia skakać,
  • całuje i tuli się do mamy, co z kolei uwielbiam ja,
  • sama karmi się butelką,
  • nie marudzi przy ubieraniu,
  • kąpiel przeniosła się pod prysznic, gdzie mała może chlapać do woli,
  • potrafi już robić papa i piąteczki,
  • kilka razy słyszeliśmy wyraźne 'mama,
  • słucha czytanych bajek, 
  • często wpada w ataki śmiechu, raz nawet śmiała się głośno przez sen.
 

A co u mnie? Nadal karmię piersią, a raczej odciągam mleko. Ostatnio wyczytałam, że każdy miesiąc karmienia mlekiem naturalnym zmniejsza ryzyko otyłości o 4%. Ponadto ogranicza ryzyko infekcji. Udowodniono, że pokarm kobiecy wzmacnia odporność dziecka, co aktualnie testujemy. Od kilku dni moje gardło przeżywa męczącą infekcję, która przeszła już na mojego męża. A Blania nadal zdrowa. Co do mojej wagi, niestety jak zatrzymała się wysoko tak nadal trzyma. Sprawa bardzo dołująca, ale nie beznadziejna. Dziś mija 14 dzień wyczerpującej, aerobicznej szóstki Weidera. Staram się każde ćwiczenie wykonywać jak najpoprawniej i szczerze, po każdej serii ledwo się ruszam. Efekty stają się coraz bardziej widoczne. Najciężej było na początku, teraz moje mięśnie znoszą to nieco lżej. Spacerujemy tylko wtedy, kiedy jest w miarę dobra pogoda. Spacerówka sprawuje się idealnie, a miałam spore obawy. Jednak widok zaciekawionej małej bezpośrednim poznawaniem otoczenia jest nieziemski, uwielbiam patrzeć jak spokojnie wszystko obserwuje.

Hmm, a tak ubóstwiam również jej głośny śmiech, zwłaszcza kiedy ją rozśmieszam lub tatuś ją łaskocze. Z zamkniętymi oczami rozpoznałabym ten śmiech, jak mówi tatuś 'pompowanie. To chyba wszystko na teraz, kończy się pora drzemki więc uciekam do mojego małego śmieszka. 

A na koniec kilka zdjęć naszego szczęścia ..


:)

niedziela, 1 lutego 2015

Learning of adjustment.

Przestawianie dziecka to bardzo długi i wyczerpujący proces. W naszym przypadku chodziło o sen, który najczęściej rozpoczynał się ranem, a kończył popołudniem. Noc natomiast była typowym dniem. Nie muszę wspominać o tym jak trudno w takiej sytuacji funkcjonować. Powiem tylko, że jest ciężko. Zarówno mi, mamie, która musi stale zaspokajać wszelkie potrzeby dziecka (i przy tym zadbać o swoje), jak i tacie, który na te potrzeby musi zarobić. Oj ciężko jest nawet o tym wspominać, dlatego teraz po długim i męczącym miesiącu, pełnym nerwów i nieprzespanych nocy, mogę śmiało powiedzieć - udało się. Nie pomogły poradniki, które stale upominają matki jak ważne jest zachowanie stałego rytmu dnia (nie wyjaśniając przy tym jak poradzić sobie z rozregulowanym malcem), nie pomogły również rady zaprzyjaźnionych rodziców (którzy stale wychwalali swoje nadzwyczaj doskonałe dzieci), ale pomógł zdrowy rozsądek i silna potrzeba zmiany. Nie należy winić się za niedopilnowanie, czy złe nawyki .. to na pewno nie pomoże. Trzeba po prostu to zmienić. 

Na pomysł wpadł mój mąż. Dziękować mu chyba nie przestanę nigdy. Polecam prosty, sprawdzony sposób na roztrzepanego malucha.


Etap pierwszy.
Codziennie zapisywaliśmy godziny snu małej z dokładnością do 5-10 min. Ciemniejsze pola oznaczają sen nocny, a jaśniejsze krótsze drzemki.


Etap drugi.
Ustaliliśmy docelowe pory snu małej, takie które nam odpowiadały najbardziej. Pierwsza drzemka około godziny 12-13, druga po 17, a właściwy sen nocny od 23 do 8-9 rano. Pierwsza drzemka (1 godz.) powinna rozpocząć się po co najmniej 3 godzinach od przebudzenia. Druga drzemka (1-3 godz.), powinna zakończyć się na 4 godziny przed snem właściwym.

Etap trzeci.
Przetrzymywanie, przetrzymywanie i jeszcze raz przetrzymywanie. Na początku łączyło się to z płaczem, marudzeniem i ciągłym niewyspaniem małej. Jakby nie było nie pozwalaliśmy jej się wyspać, oczywiście modyfikowaliśmy jej sen stopniowo. Kiedy drzemka się przedłużała, trzeba było ją zakończyć i oczywiście poranne budzenie, które czasem trwało nawet godzinę. Oprócz przetrzymywania trzeba zapewnić dziecku spokój w porach spania i zrezygnować w tym czasie z wszelkiego rodzaju wyjść, czy odwiedzin.

Etap czwarty.
W celu skontrolowania postępów, po 20-30 dniach nanieśliśmy dane na wykres. Od razu widać, że w miarę naszego przestawiania pory snu cofnęły się o kilka pięknych godzin. 


Etap piąty.
Wnioski. Po ustawieniu danych wg najbardziej właściwego snu nocnego widać, kiedy i ile powinny trwać obie drzemki. Wszelkie zmiany kończą się całkowitym rozbiciem por snu.


Na koniec wykres przedstawiający łączną liczbę godzin snu małej w ciągu całej doby. Średnio śpi ponad 12 godzin, także jej sen mieści się w normie. Dla nas oznacza to tyle, że jej pory snu ustaliliśmy właściwie.
 

Tym właśnie zajmowaliśmy się przez ostatni miesiąc, ale było warto. Mimo wielu komentarzy typu 'dajcie się dziecku wyspać', czy 'jak możecie ją budzić' - udało się i jesteśmy o wiele bardziej wyspani. Oczywiście to głównie zasługa mojego męża, który wiele razu zmuszał mnie do budzenia małej mimo skrajnego (mojego) niewyspania i do ciągłego zapisywania godzin snu małej.

***
 
Muszę się jeszcze pochwalić .. kilka dni temu malutka nauczyła się całować, zaszczyt przypadł mi i od tego czasu kilka razy dziennie posyła mi słodkie buziaczki :* przesłodkie uczucie ..

tymczasem
...