środa, 29 marca 2017

Home.

Mówi się, że dom jest tam gdzie my jesteśmy, gdzie nasi bliscy. Więc dlaczego tego nie czuję, nie czuję, że jestem w donu, choć mieszkam tu całe życie. Nie potrafię przestać tęsknić za miejscem, które pokochałam lata temu.. mimo, że jest tak odległe, tak obecnie niemożliwe to nie mogę przestać marzyć, żeby w końcu się tam znaleźć.. życie gra na uczuciach, każe czekać i czekać, a cierpliwość z każdym dniem traci na sile. Tyle lat już marzę.. wiem, że jestem coraz bliżej, ale jednak wciąż za daleko.
Nie mogę narzekać, mam wspaniałego męża, cudowne dzieci, wyśnionego synka, ale nie mam domu. Nie potrafię być do końca szczęśliwa, bo nie wiem czym wypełnić tą pustkę. Przeglądam Wasze blogi, pięknie urządzone mieszkania, wystroje jak z bajki i wciąż marzę, o tym, że w końcu i ja będę mogła być u siebie.. w swojej własnej rzeczywistości..

Mój mały świat jest całkowicie mój od zawsze. Nie jest za daleko, bo tylko 20 minut stąd. Niby tak blisko, a nie mogę nawet na niego spojrzeć, muszę być z dziećmi, jeszcze nie mogę ich tam zabrać. Tak strasznie tęsknię za tym miejscem. Zostawiłam tam serce, ale nikt tego nie rozumie..



Ze względu na absurdalne regulacje prawne nie mogę uzyskać pozwolenia na budowę domu, do czasu powstania miejscowego planu zagospodarowania terenu. Ale z tym faktem się już pogodziłam i znalazłam inne rozwiązanie. Zgodnie z otrzymanym zezwoleniem wybudowałam mały piętrowy całoroczny domek o powierzchni 35m kw. z poddaszem przeznaczonym na sypialnie. Jest idealny i szczerze metraż w zupełności na razie mi odpowiada. Z czasem kiedy przepisy ulegną zmianie wybudujemy prawdziwy duży dom.

Narazie nasze około 60m kw. ma zastąpić nam mieszkanie w bloku (taką mogliśmy mieć alternatywę). Problem w tym, że nie mamy mediów, od kilku miesięcy czekamy na prąd, bez którego nie możemy zrobić już nic więcej. Wszystko tak odwleka się w czasie, przy czym finanse są już na wyczerpaniu. Marzę o tym, aby starczyło na stan 'do wprowadzenia się. Ehh zbliżają się moje urodziny i śnię tylko o tym, żeby mój M. w końcu mnie tam zabrał, ale wiem, że nie ma na to czasu. Moja dusza cierpi, a życie leci dalej i nie pozostawia sekundy na myślenie o tym.

Drodzy nieobecni czytelnicy życzcie mi okazji do odwiedzenia mojego ukochanego kawałka swiata.

poniedziałek, 27 marca 2017

Easter card.

Tym razem na kartce wiosenna wersja jajka wielkanocnego, które ma przed sobą długą drogę.. powędruje aż do stanów :)


sobota, 25 marca 2017

Saturday's guests.

Sobotni goście posmakowali mojej szarlotki z przepisu mamy. Nigdy nie przepadałam za owocowymi ciastami, ale po dzisiejszym pichceniu zmieniam zdanie, gdyż jabłecznik okazał się obłędnie wyśmienity.



Składniki: dwie duże szklanki mąki, łyżeczka proszku do pieczenia, pół szklanki cukru, cztery żółtka, jedna margaryna, dżem jabłkowy z gotowanych jabłek.

Wykonanie banalnie proste, ciasto wyrabiać na kruche zacierki, połowę rozsypać na wysmarowaną masłem formę, wyłożyć dżem (około 400-500ml) i posypać pozostałą częścią ciasta. Piec 45 min w temperaturze około 180 st. Osobiście nie dodaję żadnych polepszaczy smaku, gdyż jabłecznik sam w sobie jest przepyszny. Moja mała wybredna smakoszka potwierdza, jak już ona coś je to musi to być dobre. Mój mały słodki niejadek.



A na obiad okonie pieczone w cebuli, z dodatkiem ziół i masełka. Mmm ..




czwartek, 9 marca 2017

New old sewing machine.

Moja nowa maszyna do szycia Łucznik Radom 466, maszyna z wspomnieniami, od mojej babci.. nowe maszyny zapewne są dużo łatwiejsze w obsłudze, ale cóż to tak jak z samochodem automatem, kiedy zaczynasz nim jeździć, podobno tracisz umiejętność prowadzenia standardowego auta z manualną skrzynią biegów (co osobiście uwielbiam). Przy takiej maszynie wszystko robi się ręcznie, trzeba przytrzymać każdą nitkę, ciężka sprawa. Mam nadzieję, że jak już będe miała więcej czasu na szycie stanę się profesjonalistką w tej dziedzinie :)


A tymczasem mój pierwszy raz, napis na łóżeczko dla mojego chrześniaka.. napis nie jest może idealny, na pewno wyszedł za szczupły ale jest :)