niedziela, 11 maja 2014

Impatience.

Końcówka ciąży to prawdziwa męczarnia .. chyba nigdy nie przyzwyczaję się to takiego nadmiaru kilogramów. Nie, nie, nie .. taki stan to nic dobrego. Całą ciążę czułam się w miarę dobrze, pomijając nudności i wymioty, które na szczęście nie pozwalały mi tyć. A teraz? nie mam siły chodzić, nie mogę spać, nie mogę myśleć .. za to puchnę niesamowicie. Odmawiam sobie słodyczy, smażonych potraw, mięsa i nic .. dotrwałam do 38 tygodnia, teoretycznie mogłabym już rodzić .. ale jak na złość ani jednego skurczu, nic co zapowiadałoby nadchodzący poród. Tak wiem, mogłabym wykorzystać ten czas na odpoczynek, przygotowania .. tylko jak? skoro brzuch, zgaga i pęcherz uniemożliwiają spanie, a przygotowania? wszystko już gotowe, bardziej nastawić się na nadchodzące zmiany nie mogę. Do tego zastój umysłowy nałożył się z terminem obrony pracy inżynierskiej, który przypada za 11 dni. Na moje nieszczęście nawet pogoda jest skrajnie dołująca .. jeszcze przed drastyczną zmianą pogody udało mi się zrobić kilka uspokajających zdjęć w lesie.


Oby w końcu coś się zmieniło ..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz