piątek, 21 listopada 2014

First sitting.

Pierwszy śnieg już za nami, choć nie ma po nim już śladu. Moja mała zareagowała na niego bardzo pozytywnie, a mianowicie przerwała zabawę i długo wpatrywała się w opadające za oknem płatki śniegu (a mama w międzyczasie pozwoliła sobie krótką drzemkę). Kolejny powód, dla którego uwielbiam zimę - na moją rozrabiakę działa uspokajająco. 

Brak czasu to już norma. Posty zapisują się w głowie, jednak po krótkim czasie szybko parują. Chciałam opisać tyle ciekawych zjawisk, które w ostatnim okresie zaobserwowałam u małej, ale cóż .. pozostanę przy jednym - najciekawszym. Blancia w wieku 5,5 miesiąca usiadła. Razem z mężem wpatrywaliśmy się w nią z ogromnym zdziwieniem kiedy kilka dni temu usiadła, a co było najdziwniejsze nie podzielała naszego entuzjazmu. Usiadła, jakby siadała codziennie .. ale tylko raz, po czym powoli osunęła się do poprzedniej, półleżącej pozycji. Następnego dnia siadała już częściej, a dziś nic poza siedzeniem jej nie interesuje .. hmm z wyjątkiem podtrzymywanego skakania. Postanowiliśmy oczywiście uwiecznić ten moment, jednak aparat okazał się rozładowany, telefon chwilowo zagubiony, a drugi telefon ledwo dychający. Na szczęście się udało, zdjęcie jest beznadziejnej jakości, ale jest :)

Teraz kiedy emocje opadły i siadanie małej jest naturalne, muszę poświęcać jej więcej czasu. Oczywiście to uwielbiam, ale o wolnym czasie mogę zapomnieć. Z uwagi na to, że mała chwieje się jeszcze na boki, muszę ją bezpiecznie asekurować lub obkładać poduchami. Obok umieszczam koszyk z zabawkami i mała bawi się, dopóki nie wyjmie i obejrzy wszystkich grzechotek. Ciężko zrobić jej wtedy zdjęcie .. jak tylko usłyszy dźwięk aparatu, robi taką oto minkę.


Już niedługo pewnie nauczy się chodzić i tego obawiam się najbardziej .. mała ma tyle energii, że oboje często wymiękamy. Jak leży - kopytkuje nóżkami jakby biegła w maratonie; podczas kąpieli - rozchlapuje wodę machając rączkami i nóżkami na oślep (pomocna okazuje się kaczuszka, ale zajmuje tylko rączki); trzymana na kolanach - bez przerwy ugina i prostuje nóżki, a efekt skakania sprawia jej największą radość; noszona na rękach - stale musi wszystko obserwować; w pozycji leżącej - przemieszcza się przekręcając się na boki; siedząc - łapie wszystko co ma w zasięgu i rozrzuca na boki; na bujaku - zrywa zabawki i uwiesza się na grającym pałąku (długo już chyba nie wytrzyma), nawet w nocy nie śpi spokojnie w jednym miejscu, tylko macha rączkami na boki i drapie zabezpieczającą poduchę. Czy wszystkie dzieci są tak energiczne? 

Śmieszna sprawa, posta piszę już cały dzień, a że zaraz pora kąpieli - muszę już iść.
Pozdrowienia dla wszystkich blogujących mam :*

6 komentarzy:

  1. Ach te dzieciaki:) Nim się obejrzysz już zacznie pyskować a za drugim mrugnięciem cię przerośnie:) Ja tak mam. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie .. na szczęście jeszcze mówić się nie nauczyła :)

      Usuń
  2. Haha, mój maluch też się gibie na boki.W łóżeczku jak siedzi, to nawet ochraniacze są za cienkie, bo ten klocuch jak bachnie na szczebelki to ma siłę uderzenia:P Ja podkradam jego siostrzyczce wielkiego misia, sadzam go w łóżeczku, a malucha między misia nogi- ma taki fotel z misia giganta.Rozalka czasem się burzy, ale tak mi jest najwygodniej, mogę coś zrobić i nie boję się że się uderzy:)Buziaki wam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj przydałby mi się taki duży misiak, świetne rozwiązanie :) u mnie na razie poduchy pod bokami wytrzymują :)

      Usuń
  3. My z niecierpliwością czekamy na śnieg , ale póki co nie zapowiada się . Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że do świąt spadnie choć troszkę :)

      Usuń